Rasa ludzka wyruszyła już na podbój galaktyki. Jednak pierwsza kolonia w układzie Proxima Centauri usamodzielniła się. Jak potoczą się dalsze losy Terran?
Agent Specjalny SSF
- K***A! Patrz co robisz, amigo!- mówię przygotowując się na wyskok kolejnego wroga.
Offline
Żołnierz 24 Legionu S.A.
-Zamiast marudzic, bierz się do roboty...
wypatruje kolejnych wrogów.
Offline
Agent Specjalny SSF
- A Ty zastanów się robisz! Po coś masz mózg, nie?! Rozkaz brzmiał "Nie strzelać niesprowokowanym"!
Offline
Kreator, MG, Gracz
Cisza... Spokój... Za cicho! Coś w tłumie... Tłumu nie słychać!
Wszyscy na sali
Nagle... Wszystko staje się czarne, zupełnie... Nie widać galaktyk pod stopami. I to nie zwykła awaria. Macie poczucie gwałtownego przyspieszenia... Mdlejecie wszyscy.
Budzicie się w równie mrocznym otoczeniu, lecz już nieruchomi...
Offline
Żołnierz 24 Legionu S.A.
-Cholera...
próbuje zorientować się, co się dzieje wokół
Offline
Agent Specjalny SSF
- Coś się chyba dzieje... Sir?- spoglądam pytającym wzrokiem na dowódcę.
Offline
Żołnierz 24 Legionu S.A.
-Co ty nie powiesz?...
Dobra, uspokój się i skup...
Offline
Kreator, MG, Gracz
-Chyba... Mamy większy problem niż zakładaliśmy... - Powiedział tylko już naprawdę, nie poetycko blady jak ściana.
Offline
Długowieczny Biolog
Spojrzała nietomnie przed siebie.
- Co to do cholery było.... - powiedziała niewyraźnie.
Offline
Kreator, MG, Gracz
Niczego nie widzisz...
-Jesteś tu, Fran? - Pytam się z miejsca na podłodze tuż obok
Offline
Żołnierz 24 Legionu S.A.
-Co robimy, Admirale?
ładuje amunicje do długopisiku
Offline
Kreator, MG, Gracz
-Proponuję wytrzeć podłogę pod sobą i czekać na odziecz/katów. Niepotrzebne skreślić... - Powiedział cały czas blady... A wręcz o ile to możliwe blednący w oczach
Offline
Długowieczny Biolog
- Rennkar? - spytała lekko spanikowana siadając na piętach. Spróbowała wytężyc wzrok, by co kolwiek zaważyć i nic.
Offline
Żołnierz 24 Legionu S.A.
-Cholera... tam są nadal cywile....
-Nieprzyjemnie się czuje.. jakbyśmy tylko czekali na rzeź...
Offline
Kreator, MG, Gracz
-Nie... Jego klon - Mruknął zapalając jej papierosa, którego cały czas trzymała w dłoniach. Wątły płomyczek niczego nie oświetlił...
-Poprawka... Tam byli cywile... - Stwierdził baardzo słabym głosem
Offline